niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 2

  Kiedy wstałam spojrzałam na telefon. Szybko się obudziłam bo była godzina 10.00. Zerwałam się z łóżka na równe nogi. Ubrałam się w naszykowane wczoraj ubrania.
Lekko się pomalowałam, złapałam telefon i włożyłam go do kieszeni,wzięłam walizkę w dłoń pakując pidżamę. W tej chwili do mojego pokoju wpadł Pan Jeff (opiekun)
    * Lil ruszaj się, Twój kuzyn już czeka.- Powiedział beznamiętnie.
Wyminęłam go i udałam się na dół. Nie wiedziałam jak wygląda Jackson. On podszedł do mnie pierwszy. Uścisnął mnie lekko, nie odwzajemniłam tego. Wziął moją walizkę i udaliśmy się do samochodu. 
 Jackson nie odzywał się, był strasznie przystojny. Miał brązowe włosy, i śliczne brązowe oczy. Nie był ani trochę do mnie podobny. Jego skóra miała ciemny kolor. Ja byłam blada i wychudzona. W porównaniu z jego umięśnionym ciałem byłam taka krucha. Otworzył mi grzecznie drzwi do samochodu i wydukał ciche proszę. Ja się nie odzywałam.Wsiadłam do auta, po czym zamknęłam drzwi. Nie znałam go, nawet go nigdy nie widziałam. Bałam się go.Usadowiłam się wygodnie w siedzeniu i ostatni raz spojrzałam na Dom Dziecka. Po chwili Jackson ruszył. Oparłam głowę o szybę i oglądałam przemijające obrazy. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale nie odzywałam się. Po chwili Jackson zapytał:
    * Dlaczego nic nie mówisz? - zapytał oschle 
    * Bo nie mam nic do powiedzenia - odpowiedziałam nie spuszczając wzroku z obrazu za oknem. Kątem oka zauważyłam jak zaciska mocniej rękę na kierownicy. Odwróciłam głowę z powrotem w stronę szyby wpatrując się w nią. Nagle auto się zatrzymało.
   * Wysiadaj - Powiedział Jackson otwierając mi drzwi od samochodu przed ogromnym domem.
   * To twój dom? - zapytałam oszołomiona widokiem. który mnie otacza. On tylko cicho się zaśmiał. Wyciągnęłam z bagażnika walizkę która po chwili została mi zabrana przez Jacksona. 
   * Oddaj mi ją - powiedziałam cicho wystawiając rękę w celu przejęcia walizki  
   * Przestań się mazać i chodź, pokaże ci twój nowy pokój. Jeżeli ci się nie spodoba to wybierzesz sobie inny - powiedział Jackson. Otwierając drzwi od swojego ogromnego domu. Przepuścił mnie pierwszą w drzwiach, po wejściu do domu ujrzałam piękny salon. 
    * Chodź pokaże ci twó....- nie dokończył Jackson kiedy do salonu wbiegło 2 chłopaków. 
    * Oh Jake niezła dupa, zamawiam po tobie - powiedział chłopak o brązowych oczach 
    * Zamknij ryj debilu, to moja kuzynka - wycedził przez zaciśnięte zęby, zaciskając pięści. Tamten od razu do mnie podszedł.
    *  Prze.. przepraszam, ja... ja nie wiedziałem, jestem Justin - powiedział wyciągając rękę w moim kierunku. Nie uścisnęłam jej. Schowałam się za Jakiem. On złapał mnie za rękę 
    * Chodź mała, pokaże ci twój pokój, a za godzinę pojedziemy na zakupy - powiedział ciepło się do mnie uśmiechając. 
    * Ale ja nic nie potrzebuje Jake - odpowiedziałam cicho. 
    * Ale ja się ciebie nie pytam - zaśmiał się - A teraz chodź pokaże ci pokój.- Poszliśmy na górę, otworzył przede mną pierwsze drzwi. To co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Ten pokój był idealny. Zanim weszłam do pokoju  spojrzałam na Jacksona 
     * Witaj w domu mała - powiedział cicho po czym mnie przytulił  



                       Heeej koty. Mam nadzieje że rozdział się podoba? 

                                         czekam na komentarze <33
 
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz